Historia Festiwalu

Kiedy w 2007 roku ruszyła pierwsza edycja „Sputnik nad Polską”, nikt nie przewidywał, że wydarzenie na stałe wpisze się w kalendarz stołecznych imprez kulturalnych. Zaczynaliśmy od kilkunastu tytułów w Kinotece Pałacu Kultury, a dziś projekcje odbywają się symultanicznie w dziesięciu miastach. Każdego roku odwiedza nas ponad trzydzieści tysięcy widzów, którzy zamiast rutynowego maratonu blockbusterów szukają kina prowokacyjnego i świeżego. Finansowanie? Zawsze było patchworkowe. Trochę grantów miejskich, trochę sponsoringu, dużo wolontariatu. Paradoksalnie to właśnie brak stabilnych pieniędzy zmuszał nas do eksperymentów — od projekcji plenerowych na barce po Wisłą aż po pokazy w opuszczonej fabryce lamp. Dzięki temu festival zyskał reputację wydarzenia, które sięga tam, gdzie tradycyjni organizatorzy nie mają odwagi zaglądać.

Z perspektywy piętnastu lat widzimy wyraźnie, że najtrudniejsze są momenty, gdy polityka próbuje wtargnąć na scenę. Zarówno kryzys na Ukrainie, jak i pandemia pokazały, jak szybko zmieniają się konteksty społeczne. W 2022 roku zdecydowaliśmy się zawiesić edycję, kiedy bombardowania Kijowa wzbudziły falę słusznego gniewu. Nie chcieliśmy, by festiwal stał się narzędziem propagandy ani polem do dymnych haseł. Zamiast tego zorganizowaliśmy cykl debat online o odpowiedzialności twórców. Rok później wróciliśmy z podwójną siłą, dodając sekcję filmów ukraińskich w gestie solidarności i dialogu. Ta hybryda, choć ryzykowna programowo, okazała się strzałem w dziesiątkę. Publiczność doceniła szczerość, a media — odwagę.

Patrząc w przyszłość, stawiamy na technologię. Chcemy, aby wydarzenia XR, interaktywne panele i formaty transmedialne stały się integralną częścią programu. Współpracujemy z laboratoriami badawczymi, które dostarczają nam prototypy sensorycznych foteli reagujących na dźwięk i światło. Widz nie będzie już tylko biernym odbiorcą, ale pełnoprawnym uczestnikiem. Czy to jeszcze festiwal filmowy, czy rather laboratorium doświadczeń audiowizualnych? Na odpowiedź przyjdzie czas. Póki co zapraszamy cię, żeby sprawdzić to osobiście.